Niestety, jako kobiety często lądujemy w roli testera… wygody i jakości ubrań, zdatności kosmetyków, skuteczności metod usuwania włosków i tak dalej. Nie znając wcześniej produktu, ufamy mrce, sprzedawcy bądź tekstowi etykiety. Kupujesz coś, ale w zasadzie nie wiesz – będzie ok, czy będzie kit. To przynajmniej niech sprawdzona i pewna pomadka wszechczasów będzie Ci znana 😉
Mam tak i z ubraniami, i z niektórymi kosmetykami. Dlatego kiedy znalazłam pomadkę, która mi odpowiada i w dodatku ma w sobie sporo naturalnych składników, a do tego nie daje uczucia przesuszonych ust, gdy dłużej jej nie nakładasz (a tak robią niektóre pomadki!) – to kurczę, trzymam się jej od lat, pewnie z dziesięciu już!
Co to za wybór, co za firma?
Pomadka Tisane, do kupienia w aptekach i w Internecie.
Tisane – pomadka wszechczasów
Jest bezbarwna i ma delikatny zapach.
Chroni przed trudnymi dla skóry warunkami pogodowymi: słońcem, wiatrem i mrozem.
A w składzie ma dużo natury: wosk pszczeli, ekstrakt z liści melisy, wyciągi z ziela jeżówki purpurowej i nasion ostropestu, miód pszczeli, olej rycynowy, olej z owoców oliwki, witaminę E.
Poza ochroną, nawilżeniem i odżywieniem zapewnia leczenie suchej, podrażnionej i spierzchniętej skóry warg.
Występuje w dwóch formach: klasycznego sztyftu oraz balsamu, który nakłada się palcem jak krem. Ten drugi można trzymać w domu, przy łóżku do używania na noc.
Jak pisałam, używam jej od lat i nie kupuję innych. Ta pomadka poprawia kondycję ust, a jednak nie uzależnia jak niektóre pomadki, które – gdy przestaniesz je nakładać co dwie godziny – dają efekt nieprzyjemnie ściągniętej skóry.
Usta przy regularnym jej stosowaniu są miękkie i naturalne.
Używam jej głównie przed wyjściami z domu – żeby dodać blasku, komfortowego uczucia, ochrony przed wiatrem – i na noc, dla komfortu i odżywienia.
Jak dla mnie – niezbędnik, podstawa kosmetyczki. Baza dla mojego wychodzenia do ludzi 😉
Sprawdzona i wciąż kupowana przez moje pozainternetowe przyjaciółki. Już nie pamiętam, która której ją po raz pierwszy kupiła.