Apeluję: nazywajmy sprawy po imieniu!
O czym mowa? A o tym, że nawet dorośli ludzie wykręcają się, krzywią i ściszają głos, kiedy mają powiedzieć: seks, penis, cipka lub inny wyraz związany ze sferą seksualności, wyraz oznaczający daną rzecz czy część ciała wprost, nie zastępnikiem.
Że też łatwiej nam powiedzieć obraźliwe ch*j niż biologiczne, praktyczne i codzienne: penis.
Ludzie, bawmy się i rozmawiajmy o zabawie otwarcie.
Zobacz to:
Mężczyzna lat 40 plus, żona, dwójka dzieci. Mężczyzna ten w rozmowie swobodnie mówi kurwa, ale trudno mu w tej rozmowie swobodnie powiedzieć seks. Gdzie logika? Kogo on się boi?
Większość z nas uprawia seks i wie coś o tej sferze życia, mam nadzieję że także z lektur dobrych artykułów czy książek (pisanych przez kobiety i mężczyzn).
Rozmawiajmy o tym! Nie mówię, że ze szczegółami odnośnie wczorajszego wieczoru. Ale nie udawajmy, że sfera seksualności nie istnieje lub że nie jest ważna! Zasługuje na swoje miejsce w rozmowie, zasługuje na dostawę informacji. Jeśli można o diecie czy dentyście, to można i o seksualności. Jeśli można o filmach, prezentach i kolacjach, to można i o seksualności.
Znormalizujmy to. Że współżycie to część życia, dotycząca niemal każdego. Mówmy. A nuż komuś pomożemy, podpowiemy, rozwiejemy wątpliwości? Im więcej wiedzy krążącej między ludźmi, tym lepiej dla tej sfery życia.
.
A coś tu ewidentnie jest nie tak, skoro widzę na insta twórców, którzy wypikują, znaczy gwi*zdkują słowo seks i pokrewne. To to jest cenzurowane, nielegalne, niedozwolone? W każdym kinowym filmie się bzykają, a na insta nie możemy sobie o tym popisać? Czy insta kumpluje się z kościołem, że seks jest zły, wstydźmy się, gwi*zdkujmy?
Powtórzę:

Kobiety, apeluję, włączajmy temat seksu w normalne rozmowy. Mówimy sobie o różnych sprawach, dylematach, zmianach, planach, wątpliwościach, przeżyciach. Przestańmy udawać, że seks nie istnieje. Przestańmy o nim milczeć, przestańmy go omijać. Dowiadujmy się, uczmy, zrywajmy schematy, budujmy nowe, lepsze sposoby działania.